Sędzia Tomasz Szmydt mógł być od dłuższego czasu rosyjskim agentem, a jego ucieczka na Białoruś to tylko przykrywka – to hipoteza postawiona przez polskie służby.
Od późnego wieczora we wtorek ukraińskie Siły Powietrzne alarmowały o dronach-kamikadze atakujących Ukrainę. W nocy w powietrze poderwane zostały rosyjskie myśliwce strategiczne Tu-95MS, a w stronę Ukrainy wystrzelone zostały pociski manewrujące. W związku z aktywnością rosyjskiego lotnictwa polska poderwała myśliwce.
AstraZeneca rozpoczęła proces globalnego wycofywania z użycia swojej szczepionki przeciw COVID-19. W wydanym komunikacie firma wyjaśniła powody tej decyzji.
Zniknięcie sędziego Szmydta wpisuje się w eksfiltrację, czyli wycofanie agenta z terenu, na którym jest zagrożony. Tak dzieje się, gdy agent czuje, że robi się gorąco - powiedział w radiowej "Trójce" Marek Dukaczewski, generał brygady Sił Zbrojnych RP, były szef WSI, odnosząc się do sprawy sędziego Tomasza Szmydta.
W sieci opublikowano nagranie przedstawiające lądowanie samolotu transportowego FedEx Airlines na lotnisku w Stambule. Jak informuje agencja Reutera, maszyna miała problemy z wysunięciem przedniego podwozia – na materiałach wideo widać iskry i kłęby dymu. Tureckie ministerstwo transportu podaje, że podczas zdarzenia nikt nie doznał obrażeń.
Gdyby brać za dobrą monetę zapewnienia polityków z obozu PiS, a zwłaszcza Suwerennej Polski, że sędziego Tomasza Szmydta w zasadzie nikt nie znał, to są tylko dwie możliwości: albo mamy do czynienia z ludźmi niezbyt spostrzegawczymi, albo Tomasz Szmydt był superagentem na miarę Stirlitza do kwadratu.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas